Powłoki optyczne i sprawność optyczna (transmisja) w teleskopach

Każdy instrument optyczny składa się z minimum jednego elementu optycznego, który w odpowiedni sposób załamuje lub odbija promienie świetlne, w celu dostarczenia obrazu obiektu dla oka. Elementy optyczne, czyli soczewki, zwierciadła, pryzmaty oraz korektory posiadają ograniczoną sprawność i wprowadzają straty światła – część światła jest odbijana, rozpraszana oraz pochłaniana w niekontrolowany sposób. Dysponując wiedzą o sprawności elementów składowych teleskopu, potrafimy obliczać całkowitą sprawność teleskopu, co pokażemy w niniejszym artykule.

 

Sprawnością optyczną teleskopu nazywamy stosunek ilości światła, na wejściu do apertury teleskopu do ilości światła w źrenicy wyjściowej. Najwyższa możliwa sprawność teleskopu, czyli taka, jaka ma miejsce przy użyciu wysokiej klasy dubletu ED i dobrego okularu ortoskopowego może wynosić do 95%, natomiast najniższa, w teleskopach katadioptrycznych z nasadką kątową i wieloelementowym okularem zoom może wynosić tylko 50%.

 

Niezwykle istotna z punktu widzenia sprawności teleskopu jest ilość elementów optycznych w teleskopie oraz jakość powłok na tych elementach. Powłokami nazywamy cienkie warstwy metali lub tlenków o grubości kilkudziesięciu nanometrów na powierzchniach elementów optycznych. Minimalizują one straty światła na ich powierzchniach. Powłoki dzielimy na refleksyjne, którymi pokrywa się zwierciadła i antyrefleksyjne (AR), którymi pokrywa się soczewki.

 

Powłoki refleksyjne są zazwyczaj warstwą aluminium, które posiada dobrą odbiciowość w zakresie fal widzialnych wynoszącą średnio 91%. Aby uchronić metal przed utlenianiem, warstwę aluminium pokrywa się warstwą dwutlenku krzemu, czyli kwarcem, który zmniejsza odbiciowość do 87%, jest twardy i doskonale zabezpiecza aluminium na lustrach teleskopów o otwartej konstrukcji, czyli Newtonów (Sky-Watcher). Niektórzy producenci optyki, np. GSO lub Celestron, oprócz warstwy kwarcu nakładają dodatkowe warstwy dwutlenku tytanu (TiO2), dwutlenku cyrkonu (ZrO2) i innych tlenków. Dzięki dobraniu grubości i współczynników załamania warstw ułożonych w tzw. stacku, lustra są w stanie osiągnąć odbiciowość od 94 do 97%, cechując się wysoką odpornością na trudne warunki eksploatacji. Aktualnie, wszystkie duże firmy produkujące teleskopy stosują nowoczesne i trwałe powłoki o precyzyjnie kontrolowanej grubości, napylane za pomocą kosztownego działa jonowego w warunkach wysokiej próżni. Technologia ta jest oznaczana skrótami EBD, IAD, IBS, często też nadaje się jej marketingowe nazwy, np. Hilux, XLT, Ultrabright, co może namieszać w głowie początkującego.

 

Jeszcze innym typem powłok na lustrach są powłoki dielektryczne. Jest to stack złożony nawet ze 100 naprzemiennie ułożonych warstw tlenków i fluorków, którego grubość wynosi kilkadziesiąt – kilkaset nanometrów. Cechą charakterystyczną powłoki dielektrycznej jest brak warstwy metalicznej – powłoka odbija światło dzięki zjawisku interferencji. Warstwy dielektryczne cechują się najwyższym możliwym współczynnikiem odbiciowości sięgającym 99,9%, najwyższą odpornością na zużycie i jednocześnie najwyższą ceną. Z racji ceny, pokrywa się nimi tylko małe powierzchnie, np. lusterka najlepszych nasadek kątowych producentów takich jak Sky-Watcher, Celestron, GSO, William Optics, Baader. Z pewnych względów, powłoka ta niestety nie nadaje się na duże zwierciadła teleskopów.

 

Soczewki pokrywa się tylko i wyłącznie interferencyjnymi powłokami dielektrycznymi, które z kolei mają odbijać jak najmniej światła (skrót AR: anti-reflection). Najprostszą powłoką antyodbiciową jest jedna warstwa fluorku magnezu MgF2, która odbija 1,5% światła padającego na powierzchnię soczewki. Można poznać ją po jasnym, błękitnym zabarwieniu (przykład 2). Dla porównania, szkło nie pokryte warstwami AR odbija 4% światła i ma jasną, bezbarwną powierzchnię (przykład 1). Lepszej jakości, choć droższe warstwy AR to stacki kilku warstw tlenków i fluorków o rozmaitym współczynniku załamania światła, które łącznie odbijają 1,5 – 0,5% światła, dając zielony kolor powierzchni soczewki. Ograniczona ilość warstw w stacku powoduje, że spektralny zakres efektywnej pracy takiej powłoki jest dość wąski. Takie warstwy obecnie stosuje się w ponad 90% soczewkowych układów optycznych obecnych na rynku (przykład 3, 4).

 

Najnowocześniejsze i najdroższe powłoki AR, są skomplikowanymi stackami złożonymi z kilkudziesięciu warstw tlenków i fluorków pierwiastków ziem rzadkich, które są dobierane do współczynnika załamania każdej z soczewek. Wynikiem jest najwyższej jakości powłoka AR odbijająca zaledwie 0,1% światła, która działa z maksymalną wydajnością w szerokim zakresie spektralnym. Dowodem obecności takiej powłoki na soczewce jest głęboki, ledwo widoczny, zielonkawo-fioletowy odcień zmieniający barwy w zależności od kąta patrzenia. Towarzyszy temu wrażenie braku soczewek przy patrzeniu w głąb układu optycznego. Tylko kilku producentów optyki na świecie, m. in. Tele Vue, Pentax, Nikon i Baader (nazwa handlowa powłok Baadera to Phantom Group) jest w stanie wyprodukować tak niesamowicie wydajne warstwy AR (przykład 5, 6). Różnica w wydajności między różnej klasy powłokami jest niestety miażdżąca, co pokazuje zdjęcie.

 

Rys. 1: Przykładowe warstwy AR w praktyce:

 

1 – brak powłok AR (barlow „kitowy” Sky-Watcher), 2 – powłoka MgF2 (obiektyw lornetki DO Voyager), 3 – prosta powłoka AR niskiej jakości (Super View GSO), 4 – prosta powłoka AR wysokiej jakości (Plossl Sky-Watcher, Celestron), 5 – wysokiej jakości wielowarstwowa powłoka Baader Phantom Group (Hyperion), 6 – najwyższej jakości powłoka indywidualnie dobierana do każdej z soczewek (Tele Vue DeLite).

 

Obliczmy teraz sprawność teleskopu na podstawie tego, o czym się dowiedzieliśmy przed chwilą. Weźmy jako przykład teleskop soczewkowy złożony z dubletu achromatycznego, pokrytego powłoką MgF2, nasadki kątowej lustrzanej #z warstwą Al/SiO2 oraz okularu „kitowego” z 2 elementami pokrytymi również warstwami MgF2. Sprawność całkowita jest iloczynem sprawności każdego elementu, wyrażonych w jednostkach niemianowanych. Obiektyw przykładowy posiada sprawność 0,93, nasadka kątowa 0,87, okular 0,93. Po przemnożeniu tych trzech wartości uzyskujemy wynik 0,76, co daje sprawność całkowitą równą 76%. Jak widać poniżej, przykładowy teleskop Newtona posiada sprawność równą 62%, na co wpływ mają niższa sprawność zwierciadła głównego i okularu wieloelementowego, a także obstrukcja centralna lustra wtórnego w powierzchni lustra głównego, którą można wyliczyć w prosty sposób, podnosząc do kwadratu obstrukcję liniową wyrażoną w jednostce niemianowanej, np. 0,25. W celu maksymalizacji sprawności teleskopów dąży się nie tyle do zmniejszania ilości elementów optycznych w nim obecnych, co do maksymalizacji wydajności powłok AR oraz refleksyjnych. Odpowiedni dobór tychże powłok jest w stanie podnieść sprawność tego samego instrumentu optycznego o kilkanaście, a nawet o kilkadziesiąt procent! Bezpośrednim efektem tego zjawiska jest pozorne zwiększenie apertury teleskopu, który wyposażony jest w lepsze powłoki. Taka apertura pozorna, jest zwana aperturą efektywną. Można ją obliczyć mnożąc aperturę fizyczną teleskopu przez pierwiastek z niemianowanej wartości jego sprawności.

Rys. 2: Przykładowe systemy optyczne i ich sprawność optyczna.

 

Kategoria: Astronomia, Bez kategorii, Poradnik, Recenzje i Testy
Możliwość komentowania Powłoki optyczne i sprawność optyczna (transmisja) w teleskopach została wyłączona

Tranzyt Merkurego 9 maja 2016 – Relacja!

W dniu 9 maja 2016 roku przyszło nam uczestniczyć w obserwacjach kolejnego zjawiska tranzytowego. Po nieudanym ze względów pogodowych Tranzycie Wenus o świcie 6 czerwca 2012 roku, przyszło nam poczekać niemal 4 lata na kolejny tranzyt, tym razem tranzyt Merkurego. W przeciwieństwie do tranzytów planety Wenus tranzyty Merkurego występują dość często i każdy w ciągu życia ma szansę zobaczyć takie zjawisko.

Wczorajszy tranzyt dla obserwatorów w Polsce przypadał w bardzo dobrym momencie. Zjawisko rozpoczynało się w chwili, gdy Słońce było najwyżej nad horyzontem, o godzinie 13:12 czasu letniego. Kończyło się praktycznie o zachodzie Słońca – w różnych częściach kraju wyglądało to różnie, ale w Warszawie Słońce miało zajść z Merkurym wciąż widocznym na tarczy.

Obserwacje zjawiska przyszło nam współorganizować z warszawskim Centrum Nauki Kopernik. Już przed godzina 12 w Parku Odkrywców pod CNK pojawiły się pierwsze teleskopy. Ekipa z Delta Optical przywiozła na miejsce 6 teleskopów – w większości sprawdzonych w boju podczas ostatniego zaćmienia Księżyca Celestronów NexStar 102 SLT oraz Celestronów 127SLT. Są to dość lekkie i wygodne teleskopy astronomiczne wyposażone w system podążania za ruchem nieba oraz sterownik GoTo. Dzięki swoim gabarytom i automatyce doskonale nadają się do prowadzenia pokazów nieba dla szerszej publiczności, nie sprawiają też problemów samym prowadzącym pokaz. Na teleskopach zainstalowano folie słoneczne Baadera typu ND5.0. Do obserwacji z teleskopami 102SLT użyto okularów Sky-Watcher SWA58 o ogniskowej 9 mm – dobór takiej, a nie innej ogniskowej pozwolił idealnie zmieścić tarczę słoneczną w polu widzenia. Do Celestronów 127SLT zastosowano okulary Baader Hyperion Zoom 8-24 mm. Pod okularami zamontowano dodatkowo filtry barwne oraz filtry Solar Continuum.

Pomimo generalnie dobrej pogody, nie udało się dostrzec pierwszego kontaktu. Słońce zakryte zostało przez dość duża chmurę i przez pierwsze 2 minuty zjawiska nie było widać nic. Gdy chmura odsłoniła Słońce, na telebimie stojącym za prowadzącym pokaz Karolem Wójcickim ukazało się Słońce z wyraźnie widocznym niewielkim czarnym punktem – była to planeta Merkury, która właśnie rozpoczęła swoją wielogodzinną podróż na tle tarczy słonecznej. Obraz widoczny na telebimie pochodził z kamery zainstalowanej na teleskopie Celestron C8S Edge HD a sam teleskop znajdował się na dachu CNK.

Teleskopy przygotowane przez Delta Optical przyciągnęły szeroką rzeszę obserwatorów. Jako że zjawisko trwało niemal cały dzień to obserwacje przebiegały spokojnie, a przy teleskopach nie formowały się kolejki – każdy mógł spokojnie podziwiać zjawisko, czasem nawet wielokrotnie. Obserwacjom w dniu wczorajszym sprzyjał całkiem dobry seeing.– na tarczy Słońca widać było granulację, a sam Merkury widoczny był jako niewielki, ale wyraźnie zarysowany czarny krążek.

W trakcie pokazu od czasu do czasu na głównej scenie występowali zaproszeni goście. Około godziny 14 na scenie pojawił się Przemysław Żołądek z Delta Optical. W rozmowie z Karolem Wójcickim zaprezentował on techniczne aspekty obserwacji słonecznych, opowiadał o filtrach i teleskopach przeznaczonych do obserwacji Słońca. Na scenie wystąpił też Krzysztof Kanawka z portalu Kosmonauta.net, który zaprezentował wyniki badań przeprowadzanych przez sondę Messenger oraz dr. Milena Ratajczak z Uniwersytetu Wrocławskiego, która w obszernej prezentacji przedstawiła tematykę badań planet pozasłonecznych.

Zjawisko osiągnęło fazę maksymalną około godziny 17. Od tego momenty Merkury stopniowo opuszczał tarczę Słońca choć miało to trwać aż do zachodu Słońca. Jednocześnie do Parku Odkrywców dotarło wiele osób, które przybyły tu po pracy lub po szkole, aby podziwiać końcową część zjawiska. Około godziny 19 Słońce zaszło za budynek CNK i nasze teleskopy zakończyły obserwacje. Jedynie teleskop na dachu CNK śledził zjawisko niemal do samego końca.

Obserwacje tranzytu Merkurego można uznać za spory sukces. Kolejne takie zjawisko za 3 lata, warunki do jego obserwacji nie będą jednak optymalne dla obserwatorów w Polsce.

Kategoria: Bez kategorii
Możliwość komentowania Tranzyt Merkurego 9 maja 2016 – Relacja! została wyłączona

Tranzyt Merkurego 2016

W pamięci mamy jeszcze niedawny tranzyt Wenus, który miał miejsce 6 czerwca 2012 roku. Obserwatorzy w Polsce zaobserwować mogli końcową część tranzytu, która stawała się widoczna wraz ze wschodem Słońca. Po całonocnych przygotowaniach, tylko nielicznym udało się dostrzec to bardzo rzadkie zjawisko. W dużej części kraju panowało zachmurzenie, a najbardziej zdeterminowani obserwatorzy pędzili samochodami w stronę obszarów z nielicznymi rozpogodzeniami. Warto było, ponieważ kolejny tranzyt Wenus będzie widoczny dopiero w 2117 roku, a ci którzy mają szansę dożyć tego zjawiska, może i już się urodzili, ale raczej nie potrafią jeszcze przeczytać tego artykułu. Z tranzytami Merkurego sytuacja jest trochę mniej skomplikowana. W porównaniu z Wenus, planeta Merkury przechodzi na tle tarczy słonecznej znacznie częściej. W ciągu ostatnich 100 lat mieliśmy tylko 2 tranzyty Wenus, ale aż 15 tranzytów Merkurego. Różnica ta spowodowana jest tym, że Merkury krąży w znacznie mniejszej odległości od Słońca, jak też ze względu na znacznie krótszy okres obiegu wokół Słońca, znacznie częściej znajduje się w tzw. złączeniu dolnym, czyli gdzieś pomiędzy Ziemią a Słońcem. Orbita Merkurego posiada wyraźne siedmiostopniowe nachylenie do ekliptyki, stąd też podczas prawie każdego złączenia dolnego, planeta obserwowana z Ziemi przechodzi gdzieś nad lub pod tarczą słoneczną. Jedynie, gdy złączenie dolne wypada w okolicach przejścia Merkurego przez węzeł orbitalny, obserwować możemy tranzyt. Węzły jak wiadomo są dwa, dlatego też są dwa momenty w ciągu roku, gdy w ogóle może dojść do tranzytu. Tranzyty Merkurego wypadają więc zwykle około 9 maja lub około 11 listopada, oczywiście tylko wtedy, gdy na przedłużeniu linii łączącej Słońce i Merkurego znajdzie się w tych dniach nasza planeta.

Tegoroczny tranzyt Merkurego zalicza się do tych wiosennych, występujących podczas majowego przejścia przez węzeł zstępujący orbity. Tranzyt pod względem czasowym opisać można czterema momentami, czyli tzw. kontaktami. Pierwszy kontakt występuje w chwili, gdy brzeg tarczy Merkurego zaczyna wchodzić na tarczę słoneczną. Zaledwie
w 2-3 minuty później następuje drugi kontakt – moment, w którym cała tarcza Merkurego znajduje się na tarczy Słońca. Przez kolejne kilka godzin planeta powoli wędruje na tle Słońca, po czym następuje trzeci kontakt – moment, w którym tarcza Merkurego zaczyna opuszczać tarczę słoneczną. Ostatnim akcentem zjawiska jest czwarty kontakt, gdy planeta znika nam z oczu.

 

Poniżej momenty czasowe dla tegorocznego tranzytu. Jako że na początku maja będzie obowiązywał czas letni (wschodnioeuropejski, CWE) wszystkie momenty podawane są w tym właśnie czasie.


Początek (I kontakt):    9 maja 2016    13:12
II kontakt:        9 maja 2016    13:15
Maksimum:        9 maja 2016    16:57
III kontakt:        9 maja 2016    20:39
Koniec (IV kontakt):    9 maja 2016    20:42

 

 

 

Początek zjawiska będzie miał miejsce niemal w południe. Słońce będzie wówczas bardzo wysoko nad horyzontem. Wędrówka Merkurego po tarczy słonecznej trwać będzie przez całe popołudnie, aż do zachodu Słońca, dlatego też do obserwacji warto wybrać miejsce z odsłoniętym niebem południowo-zachodnim i zachodnim. Warto zauważyć, że dwa końcowe momenty zjawiska w większej części Polski nie będą widoczne, ponieważ wystąpią już po zachodzie Słońca. Wyjątkiem będą połnocno-zachodnie krańce naszego kraju (Szczecin, Świnoujście). Tam przy obserwacji z miejsca gwarantującego widoczność horyzontu w kierunku zachodnim, możliwe będzie zaobserwowanie trzeciego i czwartego kontaktu.

Ponieważ Merkury jest planetą znacznie mniejszą od Wenus i w momencie tranzytu znajduje się znacznie dalej od Ziemi, to jego rozmiary kątowe podczas tranzytu są wielokrotnie mniejsze. Tranzyty Wenus i Merkurego od strony wizualnej różnią się znacząco. O ile tranzyt Wenus zaobserwować można nawet bez użycia sprzętu optycznego, o tyle przy tranzycie Merkurego niezbędna będzie co najmniej lornetka. Rozmiar tarczy Merkurego podczas tranzytu to 12”, co jest wartością pięciokrotnie mniejszą niż w przypadku Wenus i około czterokrotnie mniejszą niż w przypadku Jowisza znajdującego się w opozycji. Lornetka zabezpieczona filtrami obiektywowymi ukaże niewielki czarny punkt powoli zmieniający swoje położenie. Przez nawet dość prosty i tani teleskop dostrzeżemy niewielką tarczę. Jak obserwować tranzyt? Poniżej kilka porad.

1. Prosta obserwacja przez lornetkę

Dowolna lornetka (no może z wyjątkiem teatralnej) nadaje się do obserwacji tranzytu. Wskazane są modele z większym powiększeniem (około 10x-15x), tak aby łatwiej było dostrzec planetę. Na obiektywy lornetki obowiązkowo należy założyć filtry wykonane z folii mylarowej. Folia taka dostępna jest w ofercie Delta Optical jako Folia Słoneczna Baader i występuje w dwóch wariantach. Do obserwacji przez lornetkę potrzebna będzie folia oznaczona jako ND5.0. Zazwyczaj wystarczą 2 fragmenty o rozmiarach 10×10 cm. Zalecane jest zamocowanie lornetki na statywie.

2. Obserwacja przez mały teleskop z filtrem słonecznym

To najbardziej zalecana metoda – nawet mały siedmiocentymetrowy refraktor z założonym filtrem słonecznym będzie zupełnie wystarczającym sprzętem do obserwacji tego zjawiska. Filtr w postaci wycinka folii Baadera o odpowiednim rozmiarze mocujemy na wlocie tuby optycznej. Jeśli obserwujemy przez okular musimy wybrać folię typu ND5.0. Do większości teleskopów Sky-Watchera dostępne są proste mocowania, w które wkleić można folię słoneczną.

3. Obserwacja metodą projekcyjną

Niegdyś bardzo popularna metoda. Za okularem teleskopu umieszcza się ekran słoneczny (kartkę papieru naklejoną na sztywny karton, fragment białej płyty meblowej itp.). Na ekran rzutujemy obraz Słońca z okularu, przez co może on być obserwowany przez wiele osób jednocześnie. Wiele współczesnych teleskopów nie nadaje się do takich obserwacji, ponieważ powszechnie stosowane plastikowe elementy konstrukcyjme mogą ulec uszkodzeniu przy nagrzaniu przez silne światło słoneczne. W ofercie Delta Optical jest dostępny teleskop stworzony do tego typu obserwacji – jest to Sky-Watcher SK609EQ1 fabrycznie wyposażony w ekran do obserwacji Słońca.


O czym warto pamiętać?

1. Folie słoneczne występują w dwóch rodzajach – ND5.0 i ND3.8. Do obserwacji przez teleskop nadaje się tylko folia ND5.0. Folia ND 3.8 przepuszcza 16 razy więcej światła i nadaje się tylko do fotografowania (aparat wytrzyma więcej niż oko). Warto pamiętać, że przez folię ND5.0 można też fotografować, choć czasy naświetlania będą nieco dłuższe (sprawa zaniedbywalna przy czułościach współczesnych lustrzanek).

2. Folie słoneczne zakładamy wyłącznie na obiektywy. Folia umieszczona od strony okularu ulegnie zniszczeniu tuż po skierowaniu sprzętu w stronę Słońca.

3. Nie wolno obserwować przez teleskop w okularach słonecznych przeznaczonych do obserwacji zaćmień. Okulary takie ulegną błyskawicznemu zniszczeniu narażając wzrok na poważne niebezpieczeństwo.

4. Ostrość obrazu możemy poprawić stosując filtry Solar Continuum. Filtry te przepuszczają bardzo wąskie pasmo promieniowania leżące w maksimum widma słonecznego. Obserwowany obraz jest niemal monochromatyczny, wyeliminowane zostają wszelkie efekty związane z aberracją chromatyczną obiektywu.

Zachęcamy wszystkich gorąco do obserwacji nadchodzącego tranzytu. Kolejny czeka nas w listopadzie 2019 roku, a z pogodą w listopadzie różnie bywa. Co więcej, Merkury jest planetą bardzo trudną do zaobserwowania. W pewnych momentach Merkurego odnaleźć można bardzo nisko nad wschodnim lub zachodnim horyzontem, zawsze w łunie wschodzącego lub zachodzącego Słońca. Zapewne wielu obserwatorów wciąż jeszcze nie widziało Merkurego, a nadchodzący tranzyt będzie nieco niezwykłym sposobem, aby planetę zobaczyć
i to w dość niecodzienny sposób. Życzymy udanych i przede wszystkim BEZPIECZNYCH obserwacji.

Delta Optical | www.deltaoptical.pl

Kategoria: Astronomia, Bez kategorii
Możliwość komentowania Tranzyt Merkurego 2016 została wyłączona

Noktowizor – co to takiego? Przewodnik po noktowizji

Noktowizor jest urządzeniem optycznym, które skupia, a następnie wzmacnia światło. W odróżnieniu od klasycznej lornetki czy lunety celowniczej, w których światło jest tylko skupiane dostarczane do oka, noktowizor, dodatkowo, wzmacnia je elektronicznie. Do wzmacniania światła służy specjalny element wewnątrz noktowizora – wzmacniacz obrazu, zwany potocznie lampą noktowizyjną. Wzmacniacz obrazu, czyli serce noktowizora, zamienia skupione przez obiektyw noktowizora światło na strumień elektronów i przyspiesza je w silnym polu elektromagnetycznym. Przyspieszone elektrony uderzają w ekran pokryty świecącym na zielono fosforem, odwzorowując na nim wyraźny i jasny obraz nocnego otoczenia, widoczny przez okular noktowizora.

Noktowizja została wynaleziona już w latach 20′ ubiegłego stulecia po to, by pomóc człowiekowi lepiej widzieć nocą. Człowiek, jako istota przystosowana do dziennego trybu życia, nie jest obdarzony nawet w części tak czułym wzrokiem, jakim obdarzone są drapieżniki i liczne stworzenia prowadzące głównie nocny tryb życia.

Zazwyczaj, w nocnym otoczeniu jest wystarczająco dużo światła pochodzącego od księżyca, gwiazd oraz osiedli ludzkich, które choć ledwo widoczne, doskonale nadaje się dla noktowizora. Jest to tzw. światło szczątkowe. Dobry noktowizor jest w stanie wzmocnić światło szczątkowe nawet 35 tysięcy razy, umożliwiając obserwację odsłoniętego terenu aż po sam horyzont. Jeśli akurat jest pełnia, obraz dostarczany przez wysokiej klasy noktowizor wygląda niczym podczas słonecznego dnia. Z uwagi na powiększenie takich noktowizorów wynoszące od 1 do 5 razy, sylwetkę człowieka czy też zwierzyny można dostrzec z odległości nawet 700 metrów!

Zdarza się, że w obserwowanym otoczeniu nie ma światła szczątkowego, np. podczas nowiu, pochmurnej nocy z dala od osiedli ludzkich lub w gęstym lesie. Jeśli nie ma światła szczątkowego niezbędnego do działania noktowizora, należy wówczas używać iluminatora. Wszystkie noktowizory są wyposażone w tzw. iluminator podczerwieni, zwany potocznie podświetleniem, diodą lub laserem. Iluminator podczerwieni jest dla noktowizora tym samym, co latarka dla ludzkiego oka. Jeśli jest kompletnie ciemno, po włączeniu iluminatora obserwator może widzieć przez noktowizor teren do odległości maksymalnie 50-200 metrów. Jeśli światło szczątkowe się pojawia, zasięg noktowizora bardzo szybko wzrasta.

Iluminator podczerwieni Pulsar L-808S.

Iluminatory są produkowane w dwóch technologiach – z emiterem diodowym oraz nowoczesnym, laserowym. Laserowe urządzenia cechują się znacznie większym zasięgiem i zmniejszonym rozpraszaniem wiązki na boki, przez co są znacznie trudniejsze do dostrzeżenia z zewnątrz. Zarówno iluminatory diodowe jak i laserowe występują w dwóch odmianach – widocznej i niewidocznej dla oka. Iluminatory widoczne dla oczu ludzi i zwierząt pracują przy długości fali poniżej 900 nm i nadają się do wszystkich typów noktowizorów i wszystkich generacji, natomiast specjalne „niewidzialne” iluminatory cechują się długością fali powyżej 900 nm i współpracują jedynie z noktowizją cyfrową.

Porównanie zasięgu różnych rodzajów iluminatorów.

Noktowizory są podzielone na tzw. generacje, bardzo różniące się od siebie nie tylko ceną, ale przede wszystkim możliwościami. Oznaczone są cyframi arabskimi lub zamiennie, rzymskimi. Noktowizory generacji 1 (I) są podstawowymi urządzeniami o najniższej technologii. Działają w zasadzie tylko w oparciu o wbudowany iluminator podczerwieni, gdyż wzmacniają światło zbyt słabo, aby wykorzystywać do pracy jedynie światło szczątkowe. Nadają się w zasadzie tylko dla tych użytkowników, którzy chcą odnaleźć wieczorem drogę do domu lub do obserwacji zwierzyny blisko swojego obejścia i nie są one polecane myśliwym, gdyż ich zasięg nie przekracza 50 metrów. Ulepszeniem tych urządzeń są noktowizory generacji 1+ (I+), w których zastosowano bardziej skomplikowane technologie. Urządzenia tej generacji często obywają się bez pomocy iluminatora podczerwieni, w zamian oferując zasięg do 200 metrów i akceptowalną ostrość obrazu. Podczas pełni można w takich urządzeniach swobodnie obserwować teren aż po horyzont. Noktowizory generacji 1+ mogą być już używane do obserwacji przez myśliwych.

Porównanie widoku nocnego krajobrazu w noktowizorach różnej generacji.

Najwyższą dostępną powszechnie w Polsce generacją noktowizji jest generacja 2+ (II+). Wewnątrz takiego urządzenia stosuje się kosztowną i złożoną technologię, wielokrotnie przewyższającą czułością poprzednio omawiane generacje. Już w najsłabszym świetle szczątkowym zasięg tego typu noktowizora przekracza 200 metrów, a już przy niewielkim księżycu można obserwować przez niego teren aż po horyzont. Tak zaawansowane noktowizory praktycznie zawsze obywają się bez dodatkowego iluminatora podczerwieni, dzięki czemu obserwator jest „niewidzialny” dla innych osób obecnych na tym samym terenie, wyposażonych w noktowizory. 

Prezentujemy przykładowe nagrania obrazu widzianego w tak zaawansowanym noktowizorze podczas nocnych obserwacji, w porównaniu do jeszcze bardziej zaawansowanego technologicznie urządzenia, jakim jest termowizor. O termowizji opowiemy w odrębnym wpisie:

Natomiast poniżej, schemat poglądowy noktowizora generacji 2+:

Należy tutaj wspomnieć o ostatniej „generacji” noktowizorów, czyli generacji cyfrowej. Choć nie jest to formalnie żadna z kolejnych generacji, zwykło się tak określać urządzenia, które wzmacniają światło nie za pomocą lampy noktowizyjnej, lecz z użyciem światłoczułej matrycy CCD. Zarejestrowane na matrycy CCD światło jest zamieniane na obraz elektroniczny, widoczny przez okular noktowizora na monitorze LCD wbudowanym w urządzenie. Noktowizory cyfrowe, zwłaszcza te najnowsze, zaczynają konkurować możliwościami ze starszymi noktowizorami generacji 2+ (II+) i prześcigają wszystkie noktowizory niższych generacji. Cyfrowe urządzenia noktowizyjne nie posiadają wad konwencjonalnej noktowizji, takich jak ograniczona trwałość, wrażliwość na silne światło i widoczność iluminatora podczerwieni przez osoby trzecie. Ich największą zaletą jest możliwość nagrywania obrazu za pomocą rejestratorów video lub wprost na wkładaną w urządzenie kartę pamięci. Film z takiej karty może być później odtworzony na komputerze lub nawet w samym urządzeniu. Poniżej prezentujemy schemat poglądowy takiego noktowizora:

Najciekawszym z ogólnie dostępnych urządzeń noktowizyjnych, jest lornetka noktowizyjna Pulsar Edge GS. Noktowizor ten budową przypomina klasyczną lornetkę, np. Delta Optical Titanium 8×56 ROH. Urządzenie posiada dwa, wysokiej jakości wzmacniacze obrazu generacji 1+, zapewniające jasny i ostry obraz o zasięgu dochodzącym do 300 metrów. Produkt ten jest wyjątkowy wśród wielu rodzajów urządzeń noktowizyjnych, ponieważ zapewnia trójwymiarowe widzenie obuoczne, które bardzo poprawia dostrzegalność szczegółów i ocenę odległości do celu. Wśród nich można wyróżnić modele 2,7×50 oraz 3,5×50 z powiększeniem odpowiednio 2,7 i 3,5x oraz dodatkowo, modele 2,7×50 L oraz 3,5×50 L, wyposażone w lepszy, laserowy iluminator podczerwieni dalekiego zasięgu, który posiada szeroki zakres regulacji jasności. Oprócz lornetek z powiększeniem, w serii Pulsar Edge można znaleźć gogle z mocowaniem na głowę, bez powiększenia (link do sklepu: http://deltaoptical.pl/szukaj.php?szukaj=edge%20gs). Każda lornetka noktowizyjna Edge cechuje się bardzo długim czasem działania na jednym komplecie baterii, który wynosi aż kilkadziesiąt godzin. Ostrość w lornetce noktowizyjnej Pulsar Edge ustawiana jest niezależnie dla każdego oka, przez co mogą korzystać z niej również osoby z wadą wzroku.

Lornetka noktowizyjna Pulsar Edge GS 2,7×50 L

Następnym urządzeniem obserwacyjnym, które warto opisać jest noktowizor cyfrowy Pulsar Recon. Jest to w istocie cała seria noktowizorów, tańszych i droższych, które łączą istotne cechy, takie jak całkowita odporność na jasne światło, możliwość podłączenia zewnętrznych rejestratorów video i monitorów oraz współpraca z niewidocznymi dla oka iluminatorami podczerwieni 915 i 940 nm (link do sklepu: http://deltaoptical.pl/szukaj.php?szukaj=recon). Lekkie obudowy tych noktowizorów, wykonane są z wytrzymałego kompozytu są odporne na mróz, upadki i wilgoć. Wyglądem przypominają kamery video, przez co są wygodne w użyciu. Powiększenie noktowizorów Pulsar serii Recon wynosi 5x. Modele 850R oraz 870R posiadają wbudowany recorder video, pozwalający na rejestrację nocnych filmów na kartę SD wkładaną wprost do noktowizora. Modele X850 oraz X870 wbudowanego rejestratora nie posiadają, są za to „uzbrojone” w technologię SumLight, znacznie zwiększającą czułość urządzenia w całkowitej ciemności.

Noktowizor cyfrowy Pulsar Recon X850.

Kategoria: Bez kategorii
Możliwość komentowania Noktowizor – co to takiego? Przewodnik po noktowizji została wyłączona

Teleskopy systemu Schmidta-Cassegraina Seria Celestron NexStar SE

Gdy chcemy osiągnąć w obserwacjach astronomicznych kompromis pomiędzy aperturą, a wielkością teleskopu i jego wagą, warto zwrócić uwagę na teleskopy o konstrukcji Schmidta–Cassegraina. Teleskop taki składa się ze zwierciadła głównego, asferycznej płyty korekcyjnej i zwierciadła wtórnego. Rozwiązanie opracował już w 1931 roku optyk i astronom estońskiego pochodzenia – Bernhard Schmidt.

Sferyczne zwierciadło główne jest poprzedzone szklaną płytą korekcyjną (soczewka asferyczna) umieszczoną w środku krzywizny zwierciadła, której zadaniem jest redukcja aberracji sferycznej. Imponującym, w systemie optycznym Schmidta-Cassegraina, zwanym w skrócie SCT, jest stosunek ogniskowej tego układu do długości tubusa. 2 metry ogniskowej modelu o aperturze 8” (20 cm) możemy umieścić w tubusie o długości nawet 43 cm!

Czytaj dalej

Kategoria: Astronomia
Możliwość komentowania Teleskopy systemu Schmidta-Cassegraina Seria Celestron NexStar SE została wyłączona

Teleskop na dobry start!

Sprawa zakupu teleskopu mogłaby być prosta. Wybieramy z oferty sklepu jeden z mniejszych i tańszych teleskopów i cieszymy się, że jesteśmy miłośnikami astronomii. Nic bardziej błędnego. Największym problemem jest na ogół mała apertura (średnica) naszego teleskopu i kiepskiej jakości montaż. Oczywiście, Księżyc będzie na pewno prezentować się ładnie, jeśli nigdy go nie widzieliśmy wcześniej w dużo większym teleskopie. Na pewno też dostrzeżemy Jowisza z księżycami – małą kulkę z kropkami, a nawet Saturna pierścieniami – jeszcze mniejszą kulkę z wybrzuszeniami po bokach. Pamiętajmy jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i po zaobserwowaniu kilku obiektów czas przyjdzie na coraz słabsze obiekty, których nasz teleskop nie będzie już w stanie zaobserwować.

Co wtedy? Zmiana na większy model? A może tak od razu kupić należałoby teleskop trochę droższy, ale za to z dużo większymi możliwościami?

Czytaj dalej

Kategoria: Astronomia
Komentarze (1)

Grudniowa koniunkcja Księżyca i Jowisza

Nad ranem 4 grudnia będziemy mogli obserwować koniunkcję Księżyca w ostatniej kwadrze i Jowisza. Do największego zbliżenia, dojdzie nad razem około godziny 5. Jowisz i Księżyc będzie dzielić odległość około 2,3°. Oba obiekty świecą jasno na tle gwiazdozbioru Lwa.

 
Jest to też najlepszy czas do podziwiania obu obiektów, bo świecą one wtedy około 40 stopni nad horyzontem. Księżyc dzieli odległość 400 000 km, a do Jowisza mamy aż 821 000 000 km, oznacza to że jest to ponad 2050 razy dalej!.
Możemy również porównać rozmiary kątowe obiektów. Księżyc 29,9’ czyli 1794”, a Jowisz zaledwie 36” czyli 50 razy mniej.

 
Do obserwacji warto użyć lornetki lub lunety powiększającej 10-20 razy, dzięki temu w polu widzenia dojrzymy Księżyc oraz Jowisza. Ważne aby pole widzenia naszego przyrządu było większe niż 2,5°. Jeśli pogoda nie umożliwi obserwacji 6 grudnia dojdzie do bliskiego spotkania z Marsem, a dzień później do koniunkcji z Wenus.

Kategoria: Bez kategorii
Możliwość komentowania Grudniowa koniunkcja Księżyca i Jowisza została wyłączona

Wielki bolid z 31.10.2015

Przełom października i listopada zapisze się w pamięci wszystkich którym nie jest obojętne nocne niebo. Zgodnie z przewidywaniami Davida Ashera sprzed prawie 10 lat tegoroczne spotkanie z orbitą roju Taurydów miało okazać się inne niż zazwyczaj. Badacz ten wskazał pewną okresowość w zachowaniu się tego roju. O ile zwykle Taurydy stanowią pewne niezbyt znaczące urozmaicenie październikowych i listopadowych nocy to raz na jakiś czas wychodzą na pierwszy plan prezentując niezwykła aktywność bolidową. Według badań Ashera okres powtarzania się tych spektakli wynosi około 10 lat. Ostatnio tak efektowne maksimum roju obserwowano w 2005 roku. Wówczas to pomiędzy 30 października a 4 listopada nad Polską zaobserwowano kilkadziesiąt zjawisk jaśniejszych od -4 magnitudo w tym około 10 o jasności zbliżonej do Księżyca w kwadrze. Wczesnym wieczorem 4 listopada 2005 nad Puławami pojawił się ogromny Tauryd o jasności -15 magnitudo który stał się symbolem tego maksimum. Bolid sfotografowany przez Darka Dorosza z PKiM stał się sztandarowym przykładem bolidu pochodzącego z roku Taurydów.

Czytaj dalej

Kategoria: Astronomia
Możliwość komentowania Wielki bolid z 31.10.2015 została wyłączona

Czym kierować się przy wyborze lornetki?

Zawsze kiedy zachodzi potrzeba nabycia lornetki do obserwacji rodzi się pytanie, która lornetka będzie dla mnie najbardziej odpowiednia, i tu nie ma prostej jednoznacznej odpowiedzi, bo lornetki różnią się w wielu kwestiach i parametrach, które po kolei opiszemy.

Wymieńmy podstawowe parametry. Podstawą funkcjonowania lornetki jest obiektyw, który bierze największy udział w tworzeniu obrazu. Im obiektyw będzie posiadał większą średnicę, tym jaśniejszy uzyskamy obraz. Sama wielkość obiektywu ma też wpływ na rozdzielczość i plastykę obrazu. Kolejnym bardzo ważnym elementem w lornetce są okulary, które przekazują obraz z obiektywu wprost do naszych oczu. To dzięki nim w lornetce uzyskuje się odpowiednie powiększenia. Okulary w znacznej mierze odpowiadają za korekcję  i jakość dawanych obrazów.

Czytaj dalej

Kategoria: Bez kategorii
Możliwość komentowania Czym kierować się przy wyborze lornetki? została wyłączona

Już wkrótce maksimum aktywności Orionidów

Jeden z najciekawszych rojów meteorowych jest już aktywny. Orionidy pochodzące od komety 1P/Halley. Aktywność Orionidów według danych IMO rozpoczyna się 2 października i trwa do 7 listopada. Współczesne badania sugerują że okres aktywności może być nawet nieco szerszy. Maksimum aktywności przypada na kilka kolejnych nocy w okolicach 20 października. Teoretycznie największa ilość meteorów powinna być widoczna 21 października, o świcie co w tym roku przypada w nocy z wtorku na środę. Orionidy zdają się wylatywać z północnej części gwiazdozbioru Oriona (stąd nazwa), najlepsze warunki do obserwacji występują więc nad ranem, gdy radiant Orionidów znajduje się wysoko na niebie. Są to meteory bardzo szybkie, wyraźnie szybsze od sierpniowych Perseidów. Ich ilość jest zmienna i każdego roku nieco inna. Zdarzały się w ostatnim dziesięcioleciu maksima aktywności porównywalne z perseidowymi, zazwyczaj natomiast aktywność jest wyraźnie zauważalna choć też znacząco mniejsza.

Orionidy obserwować można przez kilka kolejnych nocy na poziomie aktywności zbliżonym do maksymalnego. Warto wstać przed świtem już w poniedziałek 19 października, w ciągu kolejnych nocy aktywność powinna utrzymywać się na zbliżonym poziomie i jeszcze w piątek 23 października powinno pojawiać się sporo Orionidów.

Kilka istotnych uwag dotyczących samej obserwacji. Meteory bardzo ale to bardzo „nie lubią” świateł miejskich. Jeśli tylko jest okazja warto wybrać się choćby kilka kilometrów za miasto. Warto zorganizować jakieś wygodne rozkładane krzesło, leżak czy też śpiwór. Obserwacje na stojąco z zadartą głową są bardzo niewygodne i znacząco zmniejszają szanse na zaobserwowanie większej ilości meteorów. Warto wydrukować sobie mapę okolic gwiazdozbioru Oriona. Ciekawym doświadczeniem może być próba naniesienia widocznych na niebie meteorów na mapę. Przy większej ilości naszkicowanych Orionidów bez problemu zauważmy punkt z którego wszystkie te meteory zdają się wybiegać – punkt zwany radiantem.

Kategoria: Aktualności, Astronomia, Bez kategorii
Możliwość komentowania Już wkrótce maksimum aktywności Orionidów została wyłączona