Jeszcze nie tak dawno (choć wydaje się, że było to wieki temu) lornetki Celestron SkyMaster 15×70 były jedynym budżetowym wyborem dla miłośnika astronomii oferującym osiągi większe niż standardowe lornetki 10×50. O ile egzemplarze z wczesnych lat produkcji uchodziły za przyzwoicie wykonane, o tyle modele obecnie produkowane to najniższa półka jakościowa nie licząc lornetkopodobnych wyrobów dostępnych na bazarach. Trzeba mieć sporo szczęścia by za pierwszym razem trafić na dobrze skolimowany i mechanicznie sprawny egzemplarz. Jednak w roku 2015 Celestron zaprezentował serię SkyMaster Pro, która obejmuje modele 15×70 i 20×80, wypełniającą lukę między budżetową serią SkyMaster a modelami Echelon, pretendującymi do miana lornetek segmentu premium. Mimo trzech lat obecności na rynku, lornetki SkyMaster Pro są u nas praktycznie nieznane.
Podstawowe dane specyfikacyjne serii Pro są zachęcające: optyka z powłokami FMC XLT i wypełnienie azotem to tylko niewielka część zalet, którymi kusi nowe dziecko Celestrona. Na przykładzie modelu 15×70 przekonamy się jak seria Pro sprawdza się w codziennym użytkowaniu.
Wrażenia ogólne
Lornetka spakowana jest w duży karton z estetyczną oprawą graficzną, a w kartonie znajdziemy dwuczęściową piankową formę. Głębsza część formy skrywa lornetkę z akcesoriami, a płytsze wieko miękki, schludnie wykonany futerał z miejscowymi usztywnieniami. Futerał jest idealnie dopasowany do samej lornetki, jednak projektanci zapomnieli chyba o deklach obiektywowych, bo z nimi lornetka wchodzi do futerału z dużym oporem. Do dyspozycji mamy dwa paski: jeden do futerału oraz jeden do lornetki. Ten drugi jest wygodniejszy i lepiej wykonany, z szeroką częścią opasującą szyję. W skład zestawu wchodzi też solidny adapter statywowy, nakładka z szyną umożliwiającą podłączenie celownika Red Dot, oraz wymienne skrzydełkowe muszle oczne.
Dekielki na okulary to dość standardowy element gumowy głęboko i bezpiecznie nachodzący na muszle oczne. Solidnie wyglądające dekle na obiektywy są również gumowe i dość dobrze trzymają się na tubusach, a nowością są nasuwane na tubusy gumowe pierścienie, dzięki którym nie musimy martwić się o dekle w czasie obserwacji. Pierścienie z deklami można też zsunąć z tubusów. Całości dopełnia standardowa szmatka do czyszczenia optyki i wielojęzyczna instrukcja obsługi.
Sama lornetka wykonana jest zdecydowanie atrakcyjniej i solidniej niż standardowe modele z serii SkyMaster. Ogumowanie jest antypoślizgowe i przyjemne w dotyku, a co więcej, niemal bezwonne. Wstawki upiększające w postaci srebrnych pierścieni na tubusach, pomarańczowych pierścieni na okularach i wklejonych w ogumowanie napisów zdają się przekonywać nas, że mamy do czynienia ze sprzętem solidnym jakościowo, wykonanym z dbałością o szczegóły. Ogumowanie dobrze przylega do korpusu lornetki i jedyne do czego można się przyczepić to niechlujne docięcie ogumowania przy pierścieniach utrzymujących soczewki obiektywów. Można to było wykonać zdecydowanie dokładniej. Najważniejsze cechy specyfikacyjne lornetki widnieją na tylnym kapslu osi mostka lornetki.
Waga lornetki gotowej do obserwacji to 1,56 kg.
Ergonomia i mechanika
Lornetka dobrze leży w dłoniach, a wyprofilowane wgłębienia na kciuki na korpusie z pryzmatami ułatwiają chwyt, jednak środek ciężkości leży nieco bliżej obiektywów, przez co podczas obserwacji dziennych idealny balans uzyskamy przy dłoniach spoczywających w całości na tubusach. Szeroka część korpusu z pryzmatami sprawia, że do regulacji ostrości trzeba nieco przesunąć dłoń w stronę pokrętła. Samo pokrętło jest dość standardowe, ogumowane, jednak z płytkim i niezbyt chwytnym karbowaniem, co w połączeniu z dużym oporem pracy może sprawiać nieco problemów podczas obserwacji, szczególnie obiektów szybko poruszających się. Muszę jednak przyznać, że regulacja ostrości jest płynna w całym zakresie obrotu, który wynosi około 550 stopni. Regulacja rozstawu okularów również pracuje z dużym oporem i bardzo płynnie. Podziałka na tylnym kapslu osi pokazuje wartości od 58 mm do 72 mm z czterema punktami pośrednimi. Rzeczywisty zakres to 55-73 mm.
Po dokładniejszym przyjrzeniu się elementom osi i mostka które nie są pokryte ogumowaniem widać, że jest to wciąż rozwiązanie budżetowe. Mostek ugina się pod naciskiem, choć nie tak drastycznie jak w podstawowej serii SkyMaster. Inne są natomiast tuleje okularów i pierścień regulacji dioptrii o dość płytkim, twardym karbowaniu. On również pracuje dość ciężko i płynnie w całym zakresie obrotu, jednak producent nie przewidział tu podziałki dioptrii. Przy obracaniu pierścienia słychać specyficzny szum tarcia, choć w jego pracy nie wyczuwa się braku smarowania mechanizmu.
Wartość specyfikacyjna odsunięcia źrenicy wyjściowej (eye relief) to 17 mm, co w połączeniu z płytkim osadzeniem soczewek ocznych daje możliwość objęcia całego pola widzenia w okularach korekcyjnych, choć jest to wartość graniczna i trzeba nieco docisnąć okulary do szkieł korekcyjnych. Całe szczęście, że pomarańczowe pierścienie zwieńczające oprawy okularów lornetki są delikatnie wykończone i nie rysują szkieł korekcyjnych w przypadku obserwacji ze zdjętymi muszlami ocznymi.
Same muszle oczne są nieco szersze od strony oczu i odniosłem wrażenie, że są wręcz nieco zbyt szerokie, jednak jest to odczucie indywidualne. Guma jest giętka i podatna na wywijanie, jednak przy próbie powrotu do stanu pierwotnego (odwinięcia) muszle niemal za każdym razem zeskakują z pierścieni na okularach. To zapewne efekt zastosowania nieco zbyt miękkiej gumy i płytkiego kołnierza mocującego.
W zestawie z lornetką otrzymujemy również skrzydełkowe muszle oczne do obserwacji astronomicznych, które są wygodne i całkiem dobrze spełniają swoje zadanie. W ich przypadku również mamy do czynienia z odpadaniem przy próbie odwinięcia, jednak „okularnicy” nie korzystają z muszli skrzydełkowych, a wywijanie ich mija się z celem do którego służą.
Dołączony do zestawu adapter statywowy jest solidny, jednak ma dość wąski profil jak na średniej wielkości lornetkę. Mimo tego drgania tłumione są zaskakująco szybko. Ogumowane, karbowane pokrętło adaptera jest duże i wygodne, natomiast nawet po maksymalnym dokręceniu adaptera nie uzyskujemy ścisłego połączenia i lornetka daje się dość łatwo obracać na śrubie adaptera co prowadzi do powstawania luzu. Ciekawym dodatkiem jest nasadka z klamrą na celownik Red Dot. Zasada jej mocowania na adapterze jest prosta i nawiązuje do blokowania wysokości siodełka rowerowego, czyli śruba + zacisk.
Optyka
Już na pierwszy rzut oka widać, że optyka lornetki ma dobrej jakości powłoki FMC o średniej intensywności. Nawet przy dokładnej inspekcji nie widać powierzchni optycznych bez powłok. Obiektywy mienią się kolorem fioletowym, niebieskozielonym, żółtym i różowym. Pryzmaty mają powłoki zielono-seledynowe, a okulary żółto-fioletowe. Wygląda to solidnie i zapowiada dobrą transmisję. Cieniem na tym sielskim obrazku rzuca się spora rysa na prawym obiektywie egzemplarza testowego.
Wnętrze tubusów jest wyczernione i drobno karbowane, jednak nie jest ani zmatowione ani sterylnie czyste. Dalej mamy mocno połyskliwą diafragmę, a za nią pryzmaty w przyzwoicie wyczernionych oprawach. Same pryzmaty są czyste, ich mocowanie prezentuje się całkiem solidnie, jednak staranność wykonania i wykończenia ich opraw pozostawia wiele do życzenia. Muszę tu wspomnieć o kolejnym zgrzycie w prawym torze optycznym. Chodzi o dwie skazy na pryzmacie położone naprzeciwko siebie po obwodzie oprawy pryzmatu, które widać również w świetle źrenic wyjściowych. Podsumowując, po dobrym wrażeniu jakie sprawia lornetka od zewnątrz, spodziewałem się lepszego wykonania wewnątrz i lepszej kontroli jakości.
Po skierowaniu lornetki na jasne tło widać rozjaśnione okolice źrenic wyjściowych. Soczewki oczne okularów mają średnicę 25 mm, a amatorski test latarkowy wykazał wartość 68 mm, czyli jedynie 2 mm mniej niż deklarowana apertura obiektywów.
Obserwacje dzienne
Pierwsze wrażenie podczas obserwacji w dzień to zaskoczenie bardzo dobrą kolorystyką i odwzorowaniem bieli oraz wysokim kontrastem obrazu. Nie ma tu co porównywać do standardowej serii SkyMaster. Seria Pro, wyposażona w powłoki XLT, zapewnia w tym zakresie zupełnie inne wrażenia obserwacyjne. Nawet jeśli odniosłem wrażenie minimalnego przesunięcia kolorystyki w stronę barw chłodnych, nie burzyło to wrażenia naturalności obrazu.
Diafragma odcina się ostro i ma lekkie zabarwienie niebieskie. Przy tej okazji zauważyłem, że zarówno standardowe, jak i skrzydełkowe muszle oczne są nieco za długie i trzeba docisnąć je do oczodołów by komfortowo objąć wzrokiem pełny obwód diafragmy.
Ostrość obrazu w środku pola widzenia oceniam na zadowalającą, jednak wymaga ona dokładnej regulacji z bardzo niewielką tolerancją. Nieco czasu zajęło mi ustawienie optymalnej ostrości i przyzwyczajenie do niej wzroku. Od lornetki z centralną regulacją ostrości oczekiwałbym bardziej wyrazistej ostrości w centrum pola, co jest szczególnie ważne podczas obserwacji scen z dynamicznie poruszającymi się obiektami. Od mniej więcej połowy promienia pola widzenia obraz zaczyna dość równomiernie tracić ostrość, jednak nie na tyle, by efekt ten był szczególnie uciążliwy. Spadek ostrości spowodowany jest krzywizną pola.
Aberrację chromatyczną w centrum pola widzenia oceniam na małą do średniej, a jej poziom szybko wzrasta przy choćby minimalnie nieosiowym ustawieniu oczu względem okularów. Najbardziej jest ona widoczna na kontrastowych krawędziach i tu faktycznie przeszkadza. Choć obserwatorzy ptaków mogą narzekać na kolorowe obwódki, to jednak podczas obserwacji zróżnicowanego krajobrazu aberracja chromatyczna jest praktycznie niedostrzegalna. Przy osiowym patrzeniu jej stopień wzrasta od połowy promienia pola widzenia i przy diafragmie obwódki na kontrastowych krawędziach są już wyraźne.
Dystorsja poduszkowa pojawia się zaraz za ścisłym centrum pola widzenia, ale nawet przy diafragmie jej poziom oceniam na umiarkowany.
Jeśli chodzi o odblaski podczas obserwacji dziennych, Celestron SkyMaster Pro radzi sobie z nimi całkiem przyzwoicie. Odblaski pojawiają się jako jaskrawe łukowate pojaśnienia wokół diafragmy w postaci refleksów od światła padającego w tubusy od góry i z boków, ale jedynie w przypadku gdy podczas rozglądania się po polu widzenia źrenice oczu skierujemy w jego dolną część. Ścisłe spasowanie muszli ocznych z oczodołami i trzymanie oczu w osi optycznej okularów zdecydowanie ogranicza pojawianie się tych odblasków i pozwala utrzymać jednolity kontrast obrazu. Dużo gorzej wygląda to podczas obserwacji w okularach korekcyjnych ze zdjętymi lub wywiniętymi muszlami ocznymi, gdy musimy ciągle uważać na osiowe ustawienie oczu. Sama intensywność odblasków świadczy o tym, że kuleje tu wyczernienie i zmatowienie wnętrza lornetki (w tym tulei okularowych) oraz krawędzi elementów optycznych. W trudnych warunkach obserwacyjnych pod jaskrawe światło słoneczne można trafić też na ogólny spadek kontrastu w całym polu widzenia.
Zmierzona minimalna odległość ostrzenia to około 13 metrów.
Obserwacje nocne
Parametry 15×70 uchodzą za jedne z najbardziej uniwersalnych do obserwacji nocnego nieba i łączą spore powiększenie i aperturę z gabarytami i wagą, które nie są zbyt wymagające dla statywów i ich głowic. Sprawia to, że lornetki 70 mm o powiększeniach 15-16 razy są chętnie wybierane przez miłośników astronomii, którzy chcą zrobić wyraźny krok naprzód w porównaniu do możliwości standardowych lornetek 10×50, ale bez konieczności zakupu ciężkich statywów z głowicami olejowymi.
Na recenzję Celestrona pod ciemnym niebem poświęciłem ciepłą i suchą noc majową. Pole widzenia lornetki zmierzone na gwiazdach wyniosło 4°18’ czyli 4,3 stopnia, co przy deklarowanym powiększeniu 15x daje pole widzenia okularów 64,5 stopnia. Deklarowane pole widzenia to 4,4 stopnia.
Niebo wiosenne nie obfituje w gromady otwarte czy bogate pola gwiazdowe, więc pozostały mi galaktyki, gromady kuliste i gwiazdy podwójne. Na początek jednak opiszę wrażenia związane z korekcją pola widzenia.
W szerokim centrum pola widzenia gwiazdy są ostre, bez oznak wyraźnego iskrzenia. Najjaśniejsze gwiazdy są nieco plackowate i pojawia się na nich delikatna aberracja chromatyczna. Od około połowy promienia pola widzenia obrazy gwiazd zaczynają tracić ostrość, po kolejnej 1/4 promienia nieostrość jest już wyraźna, a przy diafragmie znaczna. Ta nieostrość wynikająca z krzywizny pola jest tu wadą dominującą, z niewielkim dodatkiem komy. Z powodzeniem mogłem całkiem przyzwoicie wyostrzyć obrazy gwiazd przy krawędzi pola widzenia kosztem jego centrum. Ogólnie rzecz biorąc korekcja obrazu jest na bardzo zadowalającym poziomie.
Z ciekawszych obiektów wiosennych Celestron pokazał mi dwa nisko położone obiekty Messiera: gromadę kulistą M68 i galaktykę M83. Co oczywiste, były to jedynie mgliste plamki, jednak dość dobrze odcinające się od rozjaśnionego tła nieba nad widnokręgiem. Z klasyków wiosennych dostrzegłem też galaktykę Igła (NGC 4565) oraz galaktyki NGC 4631 (Wieloryb), NGC 4559 i M64 (Czarnooka). W Lwie padły obydwa triplety: M65/M66/NGC 3628 oraz trudniejszy: M95/M96/M105 z możliwym śladem NGC 3384. Przy jasnej gromadzie kulistej M53 majaczyła poświata NGC 5053, jednak tylko przez część czasu i tylko metodą zerkania. Za to piękna kulista M13 wspaniale prezentowała się w polu widzenia Celestrona. Przypominała miękką puchową kulkę z wyraźnym, płynnym przejściem od jasnego, gęstego centrum do rzadszego, słabszego halo.
Gwiazdy podwójne to wymagające obiekty dla lornetek i trudny test ich optyki. Na tę noc wybrałem kilka łatwiejszych układów, a następnie trudniejsze: 40/41 Dra (STF 2308 5,7mag+6,0mag sep. 19”) i 100 Her (STF 2280 5,8mag+5,8mag sep. 14”), z którymi Celestron poradził sobie bez problemu. Odwiedziłem też bardzo ładny układ 2+2 w Lutni, czyli STF 2470 i STF 2474 (7,0mag+8,4mag sep. 14” i 6,8mag+7,9mag sep. 16”) i z ich rozdzieleniem Celestron również dał sobie radę.
Kolorystykę gwiazd oceniłem na gromadzie Steph 1 w Lutni, która dopiero podnosiła się na północnym wschodzie. Gwiazda δ2 Lyrae wyraźnie odcinała się swoją pomarańczową barwą. Z innych barwnych układów gwiazd odwiedziłem trójkąt o1, o2 i 30 Cygni i gwiazdę podwójną 61 Cygni.
Cała sesja obserwacyjna spędzona przy Celestronie pokazała, że sprawdza się on jako uniwersalna lornetka dająca przyjemne w odbiorze obrazy. Żadna z wad optycznych nie razi, jedynie na bogatych polach gwiazdowych może nieco dokuczać nieostrość przy diafragmie.
Tej nocy udało mi się wychwycić gwiazdy β i ο Hydrae o deklinacji odpowiednio: -34°01’ i -34°51’.
W drugiej połowie maja udało mi się wygospodarować jeszcze jedną sesję obserwacyjną, którą również w całości poświęciłem Celestronowi. Na wieczornym niebie wisiał jeszcze 4,5-dniowy sierp Księżyca, który został moim pierwszym celem. Obraz Księżyca ustawionego w środku pola widzenia rysował się ostro, w naturalnej kolorystyce. Krawędź jego oświetlonej części była zabarwiona cienką obwódką aberracji chromatycznej, ale terminator odcinał się kontrastowo, a szczegóły wzdłuż niego były ostre i wyraźne. Wokół Księżyca obecna była naturalna poświata i pojedyncze, słabe duszki. Po przesunięciu Księżyca w stronę diafragmy, duszki przesuwają się na przeciwległą stronę pola widzenia, natomiast po przesunięciu Księżyca poza pole widzenia widoczna jest rozległa słaba poświata, która obniża kontrast w niemal całym polu.
Korzystając z odrobiny czasu do zachodu Księżyca, zerknąłem też na Jowisza. Na jego tarczy nie dostrzegłem żadnych szczegółów, natomiast nie zanotowałem też żadnych flar, a aberracja chromatyczna była szczątkowa. Trafiłem też na ciekawe ustawienie dwóch z jego czterech księżyców galileuszowych. Io i Europa tej nocy mijały się, tworząc księżycowy „układ podwójny” o separacji 17”.
Po zachodzie Księżyca przerzuciłem się na bardziej zwiewne cele. Rozpocząłem od egzotycznej parki: galaktyki M108 i mgławicy planetarnej M97, następnie wycelowałem w M106, M94, M63 i dalej, w M51 z wyraźnie widoczną NGC 5195. W Herkulesie wychwyciłem malutką gromadę kulistą NGC 6229, która tworzy malowniczy trójkąt z parą gwiazd. Jednak najciekawszą zdobyczą tej nocy była parka galaktyk M109 i NGC 3953. Jak widać, pod ciemnym niebem Celestron spisuje się bardzo dobrze.
Ostatnim testem na odblaski był Księżyc krótko przed pełnią w fazie 86% i 97%. To trudny egzamin dla każdej lornetki. Trzymając Księżyc idealnie w środku pola widzenia, oprócz naturalnej poświaty obraz jest czysty i bardzo przyjemny w odbiorze z rozsądnie kontrolowaną aberracją chromatyczną widoczną jako cieniutka obwódka na krawędzi księżycowej tarczy, jednak każde przesunięcie skutkuje pojawieniem się zielonkawych duszków o średniej intensywności. Z Księżycem przesuniętym poza diafragmę, w polu widzenia pojawiają się łukowate pojaśnienia i odblaski o różnej intensywności, rozmiarach i kształcie, niektóre dość jasne, w tym „fałszywe Księżyce”. Dokucza też ogólny spadek kontrastu. Kłania się słabe zmatowienie wnętrza lornetki i niedostateczne wyczernienie krawędzi elementów optycznych.
Muszę też wspomnieć, że lornetka podatna jest na wyraźne odblaski powodowane wpadaniem jaskrawego światła pod kątem do tubusów, co może doskwierać podczas obserwacji miejskich.
Podsumowanie
Celestron SkyMaster Pro 15×70 już na pierwszy rzut oka daje wrażenie wyraźnego skoku jakościowego w porównaniu do serii SkyMaster, choć sama konstrukcja mostka okularowego może przypominać tanie rozwiązanie rodem z segmentu budżetowego. Podobnie sprawa ma się z optyką i wnętrzem lornetki. Powłoki XLT wyglądają świetnie, jednak zmatowienie i wykończenie wnętrza pozostawia jeszcze sporo do życzenia. Tak czy inaczej, rozpatrując tę lornetkę jako instrument do obserwacji nocnego nieba, muszę przyznać, że sprawdza się ona świetnie. Wraz z kolejnymi sesjami obserwacyjnymi przekonywałem się, że jej wady które opisałem nie przeszkadzają mi w pozytywnym odbiorze obrazu jako całości. Ta lornetka stanowi dobry kompromis między bardzo budżetowymi, słabymi optycznie i mechanicznie SkyMasterami, a solidnymi i sprawdzonymi, jednak dużo droższymi lornetkami astronomicznymi z indywidualną regulacją ostrości w okularach. W czasie dwóch głównych sesji pod ciemnym niebem Celestron wystarczył mi jako główny instrument obserwacyjny bez poczucia niedosytu powiększenia, zasięgu i pola widzenia. Myślę, że ta lornetka stanowi rozsądną, solidną alternatywę dla lornetki Delta Optical SkyGuide 15×70 dla tych, którzy preferują centralną regulację ostrości.
Niezależnie od tego czy z czasem nie zawiedzie kolimacja i trwałość elementów mechanicznych, czego nie sposób przewidzieć i sprawdzić w czasie tak krótkiego czasu użytkowania, biorąc pod uwagę ogół wrażeń, recenzję muszę uczciwie zakończyć rekomendacją Celestrona SkyMaster Pro 15×70 jako lornetki, której zakup warto rozważyć z perspektywy miłośnika astronomii.
Marcin Siudziński